poniedziałek, 7 lipca 2014

Busy USA!

Cześć wszystkim wytrwałym w zaglądaniu na  mojego bloga, który no nie oszukujmy się, świeci pustkami :D

Zacznijmy od początku - w Polsce przed wyjazdem, mimo wytrwałego utrzymywania że nie zwiążę się przed wyjazdem, zrobiłam to. Stąd brak żadnych wpisów przez cały miesiąc przed wyjazdem - wykrozystywałam każdą chwilę na przebywanie z chłopakiem.
Szkolenie - w hotelu wylądowałam około 19, 2 czerwca. Zjadłam dinner, miałam 15-minutowe szkolenie i poszłam do swojego pokoju. Największym minusem było to, że walizki do pokoju przynosił boy hotelowy, przez co gdyby nie to, że swoją piżame jakimś cudem włożyłam do torby z laptopem, musialabym czekać do jakiejś 22-23 żeby móc przebrać się w nią i pójść spać. Sama sobie wtedy błogosławiłam :D Następny dzień był najdłuższy, bo po całym dniu szkolenia była jeszcze wycieczka do NYC, ale o tym to chyba wie każda/y z Was :D tutaj kilka zdjęć z pierwszych momentów in the City <3



Niestety trafiła mi się tego dnia burza, przez co nie weszliśmy na samą górę Rockefeller Centre. Ale z uwagi na to, że wycieczke opłacali mi hości i mogę sobie to nadrobić bo mieszkam blisko, to nie byłam wcale taka zawiedziona :D (jedzenie które dają na wycieczke do NYC zamiast dinneru jest okropne, ostrzegam :D)

Po 3 dniach szkolenia samochód APIA zabrał mnie do Stamford, bo stamtąd odbierała mnie moja host rodzinka. Oczywiście stres jest nie do opisania, ale jak już wsiadłam do samochodu i zobaczyłam moje dzieci, które okazały się mniejsze niż się spodziewałam, cały stres mnie opuścił i było już tylko coraz lepiej <3 od razu sie wpasowałam w ich życie, dzieci naprawdę mnie polubiły, więc nie mam co narzekać :D
Po 2 tygodniach mojej pracy przyjechała na trzy dni ich ex-aupair po swoim t ravel month i wtedy było troche trudniej, ale dzień po jej wyjeździe lecieliśmy do Arizony. Dzień przed przyjazdem byłej aupair byłam w Nowym Yorku i zobaczyłam kilka fajnych, bardziej lub mniej znanych miejsc, więc byłam zadowolona, że podróżowanie rzeczywiście się u mnie zaczęło :D






Arizona jest przepięknym miejscem. Powiedziałam już wszystkim moim znajomym, że jakbym miała kiedykolwiek mieszkać w Stanach, wybrałabym Arizonę <3 zwiedziłam takie meijsca jak Phoenix, Prescott, Jerome, Red Rocks of Sedona i grand Canyon, nie da się wyrazić piękna tych miejsca ani przez opis, ani za pomocą zdjęć. 8 dni w Arizonie spędziliśmy z rodzicami mojego hosta, którzy mieszkają w Polsce i z jego bratem i jego żoną(polką) i dwójką dzieci (chłopiec 8 i dziewczynka 9 lat), więc miałam dużo polskiego wokół siebie, ale mimo wszystko mój angielski z dnia na dzień się polepszał i polepszał.








W zeszły czwartek wróciłam z Arizony, w piątek(4th of July) już mimo 3-godzinnej różnicy czasu poszłam na noc do Sandry, poszłyśmy sobie do kina, a następnego dnia już drugi raz pojechałam do NYC <3 Polecam każdemu Memorial Museum 9/11. Naprawdę warto!



Bardziej na bieżąco jestem na instagramie, follow me~ xoxo (insta)

piątek, 2 maja 2014

one month left!

Czesc dziewczyny! Dzisiaj taki wpis podsumowujacy moje przygotowania jak do tej pory do wyjazdu, z uwagi na to ze zostal mi juz tylko miesiac, w tym ponad 2 tygodnie matury, wiec praktycznie wszystko mam "zapiete na ostatni guzik" :D

Prezenty.

Tutaj moglabym pisac o nich duzo, niestety sa spakowane juz do walizki (tak, mam juz spakowana, bo mam mozliwosc dowiezienia kilku rzeczy do US inna droga niz swoja walizka, wiec musialam sie juz spakowac haha) wiec zdjec niestety nie wstawie.
Dla hostki mam kosmetyki z Ziaji, swoje ulubione, oby je polubila :)
Dla hosta (przypominam, ze Polak z pochodzenia) mam Trzy czesci Samych Swoich z angielskimi napisami.
Dla chlopcow 6 i 8 lat mam balony do modelowania (bo specjalnie dla nich nauczylam sie robic kilka wzorow), plasteline, ksiazki ze Spider Manem. Postawilam przy kupowaniu dla nich prezentow nie na polskosc, ale jednak na cos, nad czym bede mogla z nimi usiasc i nawiazac kontakt.
Dla 2-latki mam maskotke bociana, a dla rocznego chlopca maskotke misia z polskim akcentem. 
Oczywiscie kupilam tez slodycze. Postawilam bardziej na moj  region i kupilam Pierniki torunskie, cukierki z kujawianki, a oprocz tego czekolady z wawelu i taki mini-grzeski.
Dodatkowo (a moze przede wszystkim) dla kazdego (nawet dla mnie) mam taka super koszulke z ich nazwiskiem i napisem Poland America. Jak im sie spodobaja to zrobimy sobie wspolne zdjecie i wstawie tutaj :)

Pakowanie, leki.

Uznalam, ze z uwagi na to, ze mam ochote troche zaoszczedzic przez pierwszy miesiac, to wezme wiecej niz jedna bluzke i jedne spodnie :D wiec w sumie troche tego wyszlo. Nie bede sie rozdrabniac, bo kazda z was ma swoje wlasne ulubione rzeczy i w gruncie rzeczy wlasnie to spakujecie do swojej walizki, zamiast myslec o tym co jest naprawde potrzebne :D jesli chodzi o leki i takie rozne sprawy, to uznalam ze mam tego mnostwo. Chociazby dlatego, ze musialam nakupowac soczewki na caly rok, bo w USA potrzebna jest recepta, co mi w ogole nie pasuje :) Oprocz tego ulubiona odzywka do paznokci, z ktora sie nie rozstaje, masc ktora zawsze ratuje mi zycie jak cos zaskoczy mnie na twarzy haha i takie rozne leki, ktore jestem zmuszona uzywac zazwyczaj kiedy cos sie ze mna dzieje i wiem, ze dzialaja.

Ubezpieczenie, oplata za program.

Zdecydowalam sie na rozszerzone ubezpieczenie, bo jednak tutaj nie ma zartow. Nasze zdrowie jest najwazniejsze podczas calego tego roku, bo jak nie ma zdrowia to ani nie popracujemy, ani nci nie zwiedzimy. A kto tam jedzie po to, zeby lezec w lozku i byc ciezarem dla host family? Chyba nikt :) Oplate za program w APiA mozna wplacic 7 albo 10 dni przed wlotem - nie mam pewnosci. Bilet dostajesie 10 dni przed planowanym dniem wyjazdu, wiec jesli chodzi o to, to jedynie moge tylko snuc domysly :)

Orientation, wycieczka po NYC, dojazd do rodzinki.

Jesli chodzi o te trzy rzeczy, to o Orientation wiem tyle, ze odbywa sie w hotelu Double Tree Hilton w Terrytown. Wycieczka po Nowym Yorku to byla moja zmora odkad zaczelam sie szykowac na wyjazd, bo fundusze konczyly sie po prezetach dla HF, ale moja kochana Hostka uznala, ze wykupia mi wycieczke jako prezent powitalny :) strasznie milo z ich strony. Dojazd do rodzinki jest mniej pozytywny, bo wstepnie mieli odebrac mnie cala rodzina z hotelu, ale z uwagi, ze jest to czwartek, to jakis bus agencji podwiezie mnie do Stamford w CT, a stamtad odbierze mnie rodzinka. Nie jest zle, ale wydluzy sie stres haha :D
Dodatkowo zlapalam kontakt z dziewczyna, ktora leci tego samego dnia co ja, tez z APiA, wiec jestem przeszczesliwa, tak dlugo czekalam na taka osobe haha :D

to by bylo na tyle, zyczcie mi powodzenia na maturze i mniej stresu zwiazanego z wyjazdem :D

xoxo

środa, 16 kwietnia 2014

Prawa w USA ! (wizyta w konsulacie)

Czeeeeeeść dziewczyny! (i chłopacy? :))
Tak dawno nie pisałam, że aż nie wierzę <3 ale już coraz bliżej do wylotu, prezenty już mam, a spakować się chyba będe musiała przed maturą, bo nie mam pojęcia co mi się zmieści a co nie :)
Przypomniałam sobie dzisiaj, że mam w domu kartki, które dostałam w konsulacie, z moimi (naszymi!) prawami w USA, o które może spytać nasz konsul. Więc do tej notatki dodaję wszystkie te strony, na których przeczytanie mamy góra 15 minut przed rozmową z konsulem.
Prosze bardzo, pobierajcie i powodzenia w konsulacie!












powodzenia dziewczyny <3

czwartek, 13 lutego 2014

Visa, visa!

No czeeeść au pairki! Dzisiaj piszę do was już z lekkim sercem - wszystko oprócz prezentów mam już załatwione i nie mam się czym martwić :D byłam dzisiaj w Płocku odebrać mój paszport razem z wizą i szczerze mówiąc? Zdziwiłam się! Zawsze widziałam tylko ten ładny obrazek ze zdjęciem, a tutaj takie zdziwienie, bo z mojego bezcennego paszportu wystają kartki A4.. Jakoś dziwnie w niego wczepione. Ale nic! Najwyraźniej tak ma być :< to ten formularz DS-2019 i SEVIS, z tego co kojarzę :) Zaskoczył mnie też napis, że ta wiza nie pozwala na bezwzględny wjazd do USA, jedynie urzędnik na granicy może mnie wpuścić lub nie! Ale chyba au pairek się to nie tyczy..
Oczywiści korzystając z okazji, zobaczyłam tani kurs dolara - 3.10 zł! Mówie sobie, że w sumie i tak będę musiała wymienić, a może zacząć rosnąć później! No i w ten sposób kupiłam sobie dolary i mogę podziwiać słynny napis "In god we trust" :D
Płock zadziałał na mnie też dziwnie pod względem zakupów i coś się stało z moim oszczędzaniem :< kupiłam sobie takie buty, które "chodziły" za mną od tygodnia :D ale chyba nie żałuje, a to dobrze :D
Wykorzystałam sobie też ostatnie możliwe wolne przed wyjazdem, bo matura to bardzo nie-wolny czas i pojechałam sobie do Trójmiasta. Odpoczęłam, a teraz muszę na nowo zacząć się uczyć :) Mam też w planach odwiedzić w majówkę swoją ukochaną ciocię, więc już widzę moją naukę :D
Moja dwuletnia dziewczynka rozpoznaje mnie już na zdjęciach i mówi "Aga" pokazując palcem, a mały roczny ostatnio napisał coś do mnie z Ipada hostki, nie mogę się doczekać kiedy je zobacze <3
Teraz kilka zdjęć, które powodują że się uśmiecham i lecę się uczyć :)

xoxo




spróbujcie przeczytać to na żółtym tle!

sobota, 8 lutego 2014

Visa granted!

Cześć wszystkim :D W środę 5 lutego miałam wizytę w konsulacie USA w Warszawie. Już na początku zaskoczyła mnie kolejka na zimnie (na szczęście niezbyt zimnym.. zimnie :D), przede mną były nawet osoby umówione na 10, a nie na 9.30 jak ja (a była jakoś 8.55 jak tam doszłam), ale było kilka miłych pań, z którymi rozmawiałam (wszystkie dostały wizę :D) więc jakoś to poszło.
Już na początku stało kilka ochroniarzy czy innych takich i wyciągali od razu rękę po telefon. Dostałam numerek, musiałam zdjąć kurtkę, dać paszport wraz z dokumentami i przejśc przez bramkę. Niestety zapiszczało, ale nie spodziewałam się niczego innego, a to wisiorek, a to pieniądze w kieszeni, a to metal na butach. No i bardzo miły pan sprawdził mnie takim urządzeniem jak pałka policyjna (:D) i zapiszczało w miejscu, gdzie miałam pieniądze, huhu! Wyjęłam, sprawdził jeszcze raz, nie zapiszczało i dostałam z powrotem kurtke, paszport i wszystkie dokumenty, mój cały skarb tego dnia :D Później musiałam znowu wyjść na zewnątrz (oczywiście nie chciało mi się założyć kurtki, bo po co) i trafiłam do drugiego budynku. Tam zeszłam na dół, powiesiłam  kurtkę i stanęłam w kolejce do rejestracji. Oczywiście, jak prawie każdy w kolejce, byłam pewna że stoję JUŻ w kolejce do konsula :D a tu taki żarcik, to tylko rejestracja! Bardzo miła pani nie ogarnęła, że mogę starać się o wizę nawet 4 miesiące przed wylotem, więc musiała coś sprawdzić, co dało mi kilka minut dodatkowego czekania. Dostałam numerek A106, zupełnie taki jak dostaje się na poczcie i kartki z moimi prawami w Ameryce. Przeszłam na drugą część sali i zaczęłam się w nią wczytywać, jak to radziły inne au pairki, ale nie zdążyłam przeczytać wszystkiego, tam było 10 stron A4!
Byłam pewna jeszcze tego samego dnia rano, że wolałabym trafić do pana konsula, ale jedyny który był, zdążył nie udzielić wizy jednemu panu, co od razu sprawiło, że powtarzałam w głowie jak mantrę, że jednak nie chce pana konsula, chce panią :D i na szczęście udało mi się, trafiłam do miłej pani mówiącej co drugie słowo "ammm", która spytała mnie o ilość dzieci, wiek dzieci, moje doświadczenie w opiece nad dziećmi, numer alarmowy w US a później "czy zna pani swoje prawa w USA?", a ja z szerokim uśmiechem, że taaak. Kazała mi powiedzieć co zapamiętałam, pierwsze co mi przyszło na myśl, to że mam prawo do zapłaty za swoją pracę. Spytała jeszcze czy rodzina ma prawo wziąć ode mnie praszport, ale to akurat zdążyłam wyczytać. Odpowiedziałam, że nie, a ona uśmiechnęła się, rzuciła mój paszport razem z dokumentami na kupkę innych paszportów oczekujących na wklejenie wizy i powiedziała, że dostanę mój paszport z wizą w ciągu kilku dni :D
I takim cudem ostatnia oficjalna rzecz związana ze sprawami wyjazdu została wykonana. Teraz tylko prezenty, pakowanie iiii bilet na samolot :D no i matura :( do której muszę się wreszcie zacząć porządnie przygotowywać, zdecydowanie.
Pomysły na prezenty już są, teraz czas je kupić :D

xoxo

sobota, 1 lutego 2014

Pomiędzy matchem a wizą!

Tak więc wreszcie mam czas, żeby napisać wam coś, o czym rzadko kto pisze :)
#. Pierwsza rzecz jaka dzieje się po matchu to wypełnienie pre-departure project. Z tego co wiem, nie trzeba go wypełniać, ale ja miałam akurat czas i cieszę się, że wypełniłam to co tam było. Można też przećwiczyć słówka typu wózek, smoczek itp. i może być to bardzo pomocne przed wyjazdem :)
#. Mamy też kilka kolejnych rzeczy do przeczytania na stronce i musimy zaznaczyć, że to zrobiliśmy. Znowu sprawy jak przygotować się do wylotu, trochę o Orientation i o życiu w USA. Wydaje mi się, że było też coś o ubezpieczeniu.
#. Później zaczyna się oczekiwanie na DHL z dokumentami koniecznymi do wypełnienia wniosku o wizę, która powinien dojść w ciągu 10 dni roboczych. Ja niestety musiałam iść do siedziby DHLu bo kurier nie zastał nikogo w domu :)
#. W paczce jest numer SEVIS i dokument DS-1900 (jeśli tak to szło) :) nie wiem jak inne au pairki, ale na mnie zrobił wrażenie głupi własnoręczny podpis napisany niebieskim długopisem na dokumencie :) taki namacalny dowód, że rzeczywiście jedziemy! :), jest tam też tzw. list zapraszający od rodziny i kartka, którą można wysłać do APiA żeby opowiedzieć im o swoim roku w US :)
#. Wypełnianie wniosku o wize - rzeczywiście ciężka praca :D mi zajęło to 2 godziny, chociaż myślałam, że pójdzie szybciej! Mam takie dwie podpowiedzi których sama szukałam: osoba, która płaci za wyjazd, tam należy podać dane host mum albo host dad :) co tam jeszcze było jeśli chodzi o moje problemy.. większość opisane jest na dwóch kartkach od agencji. Ale było jeszcze - dane kontaktowe w USA. Tam można wpisać imię i nazwisko osoby z DS form albo nazwę organizacji (AIFS Au Pair in America) i adres biura w USA, który też jest na DS :) a relationship to you - other :)

To takie moje kilka informacji, których nigdzie nigdy nie widziałam i nie mogłam znaleźć. Jakby któraś z was znała kogoś kto wyjeżdża 2 czerwca to baardzo prosze o kontakt :)

xoxo

sobota, 25 stycznia 2014

mała ciekawostka od HF :)

Dzisiaj przyszły mi na mejla dwa zdjęcia:
- jedno - pokazali mi jakie papiery przyszły do nich związane z wybraniem mnie, bardzo fajnie czytało się swoje imię w papierach Amerykańskiej rodzny :D
- drugie - poniżej bedzie pokazane - coś, co na pewno pomoże mi się poczuć jak w domu :D

Przedpokój i mały Luke <3

xoxo :)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

O mojej host family.

Zostałam poproszona o więcej informacji na temat rodzinki :D
No więc rodzinka składa się z sześciu (siedmiu razem z au pair) osób :) tata dużo podróżuje biznesowo i pracuje dla firmy zapomniałam jakiej haha :D Ma na imie Lukasz ale wszyscy mówią na niego Bubas :)))
Mama studiowała prawo, ale zrezygnowała, zdecydowała się na wczesne nauczanie, a aktualnie jest kurą domową, uczącą 1-2 razy w tygodniu :) Bardzo ją polubiłam, poprosiła żebym mówiła do niej w zdrobnieniu bo jak słyszy swoje całe imię to ma wrażenie że ma kłopoty :D opowiedziała mi też mnóstwo świetnych o rodzinie i jeden śmieszny żarcik :D jest bardzo pozytywną osobą, a swoim optymizmem już zdążyła mnie zarazić :)
Dzieciaki są przecudne. Zaczynając od najstarszego - Jacka. Jest najbardziej zrównoważony - oczywiście podług reszty dzieciaków, bo nie moge go nazwać spokojnym dzieckiem :D nie potrafię zliczyć ilości rzeczy które pokazał mi podczas godzinnej rozmowy :D ma 8 lat, urodziny obchodzi w styczniu :)
Ryan ma 6 lat i jest osobą, której najbardziej się obawiałam - ale jak bardzo się myliłam, jest przekochany, próbował grać ze mną w gry planszowe przez kamerkę kiedy wszyscy inni też chcieli ze mną porozmawiać :D
gracie to pierwsze dziecko, które poznałam z tej rodziny. Ma 2 latka :) Dziewczynka "czytająca" mi książki z Ulicy Sezamkowej, mówiąca pięknie "Elmo" i "Cookie Moster" :D jest przezabawnym i przeszczęśliwym dzieckiem!
Lukie to najmłodszy członek rodziny - już niedługo skończy roczek! Byłam świadkiem jego przepięknego uśmiechu kiedy zobaczył mnie na ekranie monitora, a sposób w jaki przybił z mamą "high five" sprawił, że byłam wniebowzięta :D chłopiec raczkował po podłodze z prędkością światła i uważał, że potrafi chodzić :D
Jenny to ostatni, dodatkowy członek rodziny. Jest to ich au pair, która przebywa u nich od listopada 2012 roku :) Miała wtedy jeszcze 18 lat czyli zaczęła w takim wieku jak ja :D porozmawiałam z nią chwile przez Skype, a po tym jak zgodziłam się zostać au pair mojej rodzinki, zaprosiła mnie do znajomych na Facebooku i gratulowała mi, to było naprawdę super miłe!

To jest przedstawienie członków mojej przyszłej rodzinki, inne informacje zamieszcze w nostępnym poście, a teraz już musze spadać :)

Jakbyście miały wyjazd 2 czerwca albo znały kogoś kto wtedy leci, proszę, napiszcie mi <3

xoxo

niedziela, 19 stycznia 2014

Perfect match!

I tak oto mój drugi match okazał się tym perfect! Jakąś godzinę temu dostałam wiadomość z pytaniem od całej rodziny (nawet tych jeszcze niemówiących dzieciaczków) czy chciałabym zostać ich au pair!
Po wymianie dziesiątek emaili z hostką i rozmowie z całą rodziną na Skype byłam wniebowzięta, są naprawdę świetni! Chłopcy (mimo moich obaw) bardzo szybko się otworzyli i chcieli grać ze mną w różne gry przez Skype! Czyli od 6 czerwca (bo od 2 Orientation) zaczynam opiekę na wspaniałą czwórką - Jack, Ryan, Grace i Luke! Wiem - ich liczba brzmi przerażająco, ale teraz (po rozmowie również z ich aktualną au pair) jestem już przekonana - dodatkowo mama jest stay-in-home, więc mam ją do pomocy!
Rodzina mieszka w Connecticut, około 1 h drogi pociągiem do NYC. Host dad jest polskiego pochodzenia i nawet potrafi mówić po polsku, mimo mieszkania od dziecka w Ameryce, więc może być komicznie :) Hostka jest bardzo młoda mimo już 8-letniego syna i wydaje mi się, że będzie świetną wręcz przyjaciółką :)

Jak tylko dowiem się co dzieje się po otrzymaniu Perfect matchu, zaraz napiszę o tym post!

xoxo

niedziela, 12 stycznia 2014

after Skype - match #2.

Podczas rozmowy była razem ze mną i hostką ich 2letnia córeczka. Boże, jaka przesłodka! "Czytała" mi książeczkę o Elmo i pokazywała swoje skarpetki z Cookie Monsterem :)
Hostka chciała, żeby rozmowa była luźna i dobrze, bo dzieki temu czułam się swobodnie. Rodzinka zapewnie samochód, telefon, pokoj i teoretycznie łazienkę dzieloną z chłopcami ale w praktyce oni korzystają z innej łazienki w domu.
Praca polega na tym, że 2 dni w tygodniu, kiedy hostka pracuje, zajmuję się przez około 10 h maluszkami. Takto w każdy "normalny" dzień rano opiekuję się małymi zanim starsi chłopcy wyjdą do szkoły i wieczorem, żeby pomóc podać obiad i ogólnie ogarnąć dość dużą gromadkę :)
Hostka jest przemiła, bardzo uśmiechnięta i ma luźny stosunek do swoich dzieci - wnioskuję po tym w jaki sposób ogarniała grace, kiedy dziewczynka przynosiła ciągle coś z lodówki albo zdejmowała i zakładała skarpetke :D mówi, że pracę ma taką, że może pracować w jakie dni chce więc schedule byłby dostosowany do mojej nauki i planów spotkań ze znajomymi (pewnie tylko w teorii ale zawsze miło brzmi).

Teraz ona przeanalizuje rozmowę ze mną razem z całą rodzinką i napisze mi mejla z pytaniami jakoś w tym tygodniu. Jak wszystko będzie okej dla obu stron (moja i ich) to umówimy się na rozmowę na Skype już z całą rodzinką. Jest jednak we mnie niepewność - czy perfect match nie powinno się czuć w 100%? Jest kilka rzeczy w tej rodzince, które próbuję sobie przetłumaczyć, że są fajne - jak właśnie wiek maluszków i miejsce gdzie mieszkają. A nie wiem czy powinnam odczuwać tak swój "perfect".
Także tym razem nie nastawiając się aż tak czekam na mejla od nich i na kolejne Host Families.

Napiszcie co sądzicie po moim opisie <3

xoxo

match #2 - coś więcej.

Za 45 minut mam z nimi rozmowę na Skype i naprawdę nie wiem co myśleć! Dzieciaki strasznie mi się spodobały, chłopcy 6 i 8, 1.5 i dziewczyna 2.5. Ale mama jest kurą domową i do mnie raczej należałoby przygotowanie chłopców do szkoły i później wieczorem pomoc przy podaniu obiadu i położeniu dzieci do łóżka.
1-2 razy w tygodniu musiałabym też spędzić dzień z maluchami ale wieczory miałaby wolne.
Wszystko brzmi świetnie, nawet ta czwórka dzieci, dostęp do samochodu mam, z tego co wyliczyłam ich aktualna(pierwsza) au pair przedłużyła pobyt o 6 miesięcy.
Ale minus jest taki, że miasteczko jest małe, a w dodatku nie ma chodników więc nawet na plac zabaw z dziećmi trzeba jechać samochodem a do większego miasta z centrum handlowym czy czymkolwiek jest 15-20 minut jazdy od ich domu. Do NYC jest 1.5 pociągiem co też nie jest do końca piękne.
Mam do nich mnóstwo pytań, ciekawe czy mnie do siebie przekonają :) Ale jak na razie nie wiem co myśleć.

xoxo

piątek, 10 stycznia 2014

match #2.

A więc tak - mam match #2 ! Oczywiście jak każda z nas myślałam, że nigdy się nie doczekam. Dopóki nie porozmawiam z nimi nie chcę zapeszać, bo po zdjęciach i eseju bardzo ich lubię. Nie do końca jestem zadowolona z miejsca, ale blisko NYC, wiec nie jest źle :)
Więcej napiszę niedługo! Trzymajcie kciuki, że okażą się super.

xoxo

czwartek, 9 stycznia 2014

porady, moje przemyślenia.

To prawda, jestem dopiero na etapie czekania na matche, ale mam juz chyba troche za soba jesli chodzi o aplikowanie.

Mysle, ze najwazniejsze jest, zeby w aplikacji nie klamac, najlatwiej jest pozniej opowiadac i na interview i rodzinie czysta prawde :)

Uwazajcie na konsultantki. Jesli wydaje wam sie, ze malo wam pomaga, skonsultujcie sie po prostu z kims "wyzej".

Nie, nie jest konieczne posiadac przed otwarciem roomu zaswiadczenia o niekaralnosci, miedzynarodowego prawka i "raportu" lekarza, ale uwierzcie - warto. Ja nie mam i rodzinki naprawde omijaja moja aplikacje.

Jesli wasza konsultantka nie wyslala waszych dokumentow do warszawy - spytajcie ja o to, zeby pozniej nie robic tego na wlasny koszt.

Zanim oddacie swoja aplikacje przejzyjcie wszystko milion razy. Zastanowcie sie nad kazda swoja zaleta, hobby i nawet zdjeciem, bo po otwarciu roomu nie powinno sie wprowadzac zmian. A uwierzcie - kusi.

Wasze profilowe po prostu musi byc czytelne i usmiechniete! To polowa sukcesu.

Slyszalam tez o tym, zeby kazac mowic na siebie swoim polskim imieniem, nie zangielszczac go. Wtedy pokazujemy poczucie wlasnej wartosci. I dobrze.

Jak najwiecej pytan zadawajcie hostom na "żywo", nie będą mieli czasu wymyślić kłamstwa i bedzie o czym rozmawiac :)
Oprocz tego przygotujcie duuuzo cierpliwosci i powodzenia w aplikowaniu!

Jesli przypomni mi sie cos jeszcze, zrobie o tym notke, a pozniej wszystkie porady beda na oddzielnej zakladce tam na gorze ^ :)

Xoxo!

niedziela, 5 stycznia 2014

magiczne zniknięcie.

No i okazalo sie, że trzeba być naprawdę ostrożnym wybierając rodzinę. Za nic w świecie nie można wmówić samemu sobie, że rodzinka się podoba i jest taka wspaniała, tym bardziej kiedy już od poczatku wiadomo, że bedzie curfew, dostepu do samochodu nie bedzie, a o telefonie jedynie "beda musieli pomyslec". Na pewno musze kierować sie tym, żeby nie być pierwsza au pair, ale tak samo nie jakas 7 czy 10.
Rodzinka zniknela, nawet nie dostalam slowa wyjasnienia. Zapewne kiedy ktos opowiedzial im wszystko o programie to sie przestraszyli, bo z tego co widzialam rodzinka byla niezbyt bogata, a pewnie mysleli, ze wystarczy dac mi 200 dolarow, pokoj, a reszte sobie ogarnij sama. Chociaz, moze tylko sobie tak tlumacze :) tak czy inaczej, zostaje mi tylko czekanie na match #2 i miec nadzieje, ze bedzie o wiele lepszy :)

Co tam u was? Mialyscie jakies ciekawe matche w swojej historii au pairkowej? :) a moze wlasnie dzisiaj ktos wszedl na wasz room?

xoxo

sobota, 4 stycznia 2014

Jak wygląda match w APiA.

Byłam już na wielu blogach i wiele dowiedziałam się z nich o całym programie, wiem nawet już teraz jak najlepiej się spakować, ale zanim moja aplikacja została zaakceptowana, strasznie zaczęło mnie zastanawiać w jaki sposób się dowiem, że mój room jest otwarty. Bardzo też byłam ciekawa, jak będą wyglądały matche i czego będę mogła się dowiedzieć o rodzince, po prostu jak będzie to wyglądało na moim profilu.
Uznałam, że korzystając z sytuacji, że mam właśnie na swoim profilu jedną rodzinkę, pokażę wam jak to mniej więcej wygląda, oczywiście zapewniając rodzince anonimowość.

No więc tak, po pierwsze, kiedy moja aplikacja została zaakceptowana już przez wszystkie instytucje, przez które przeszła, dostałam email o takiej treści:

"Dear Aga,
You have been accepted onto the Au Pair in America program.
Please log into the Au Pair in America website regularly to view any updates about your application. You will also find lots of useful information about matching with a host family and life in the US.
Please feel free to contact us with any questions and we hope to find you a great host family soon.
Kind regards,
Au Pair in America"

Na strone pojawiło się mnóstwo plików do przeczytania, których tematyka jest taka:


Przeczytałam oczywiście wszystko w jedną chwilę, a później rozpoczęło się to nieziemskoo długie oczekiwanie na.. cud :) I wreszcie 31 grudnia o 3 w nocy dostałam taki email:

"A Host Family is interested in your application. Please log into your Au Pair in America website to view all current Interested Families."

Po wejściu na stronę mogłam zobaczyć na swoim profilu takie informacje o rodzince (zdjęcie zostało mocno ocenzurowane z uwagi na to, że nie chciałabym mieć żadnych nieprzyjemności). Jednak mimo wszystko mam nadzieję, że po zobaczeniu tego zdjęcia można mniej więcej zrozumiec jak to wszystko wygląda :)


Aktualnie staram się zrobić wszystko, żeby się nie uczyć i żeby nie siedzieć jak na szpilkach w oczekiwaniu na następny match, na którym bardzo mi zależy, bo za nic w świecie nie chciałabym podjąć pochopnej decyzji :)
Mam nadzieję, że to co tu wstawiłam dało wam pewną wizje co was czeka po otwarciu roomu :)
Pozdrawiam wszystkie przyszłe ninje.. to znaczy nianie :D

xoxo

Interview.

Wiem, że niektóre z dziewczyn planujące wyjazd po maturze są dopiero przed swoim interview, dlatego uznałam, że dobrze byłoby napisać coś na ten temat. Zaczne od tego, że nie macie się kompletnie czym martwić!
W APiA Interview miałam przejść 'na żywo', nie na Skype. Moja konsultantka na szczęście przyjechała do mojego miasta i w miłej atmosferze spotkałyśmy się w Empik cafe. Dzięki Bogu, że tam, bo z nerwów było mi tak gorąco, że musiałam kupić coś zimnego do picia :)
Rozmowa nie jest nagrywana, a przecież nasze konsultantki to też zwykłe dziewczyny, więc nie ma sensu się niczym przejmować!

Oczywiście byłam wypytana o swoje doświadczenie - musiało zgadzać się z referencjami itd. Oprocz tego były pytania o tatuaże, palenie, co chce robić po programie, dlaczego w ogóle chcę wyjechać. I to naprawdę nie trwało zbyt długo. Rozmowa po angielsku zajęla może z 20 minut, a pytania były bardzo proste, niektóre się powtarzaly, a na niektore odpowiadalam prawie tymi samymi zdaniami, ktore miałam w moim video. Najwięcej czasu zajął test psychologiczny, który praktycznie nie wniósł nic w moje życie, oprócz tego, że kot do kociąt ma się jak mężczyzna do dzieci :)
Później konsultantka pokazała mi swoje zdjęcia, kartki, które zrobily dla niej jej dzieci i opowiedziala mi o Cali.
Ogólnie było to troche jak spotkanie ze zwykłą koleżanką, więc naprawdę nie ma się czego bać!

xoxo

piątek, 3 stycznia 2014

rozmowa na Skype, moje odczucia.

Moja pierwsza rozmowa z rodzinka numer #1 tak szybko jest już za mną! Przyznam się wam, że przed samą rozmową myślałam że serce mam gdzieś w okolicy gardła, a żołądek zleciał mi bardzo bardzo niziutko. Wystarczyła sekunda rozmowy i całe napięcie ze mnie zeszło. Podsumowanie rozmowy dziele na to co uważam za pozytywne, co za negatywne i co mnie zaskoczyło.

Pozytywne aspekty:
-okazało się, że wcale nie jest tak ciężko rozmawiać z rodzinką po angielsku, nawet jak nagle zacznie się plątać język, to oni wręcz uważają to za przesłodkie,
-hości, z ktorymi rozmawialam sa wspaniali, otwarci na to co mówię, uśmiechnięci, chcą żebym spędzała z nimi dużo czasu, jeśli mnie wybiorą,
-mieli przygotowane pytania i wiedzieli co chcą uzyskać przez tą rozmowę.

Negatywne aspekty:
-z uwagi, że byłabym ich pierwszą au pair musialam zadawac pytania, o ktorych oni nawet nie mysleli - czy dostalabym telefon, co z dostepem do samochodu, gdzie jest najblizsza szkola z kursem angielskiego. O telefon glupio mi bylo pytac, bo jak wiemy nie kazda au pair dostaje, ale chcialam to wiedziec,
-do rozmowy na Skype nie wzięli swojego synka, przez co nie mam pojęcia jak mały się zachowuje.

Co mnie zaskoczyło:
-rodzinka rozmawiała ze mną, a dopiero dzisiaj przychodzi do nich ktoś, kto poinformuje ich dokładnie o całym programie,
-bez zająknięcia powiedzieli, że mają umówione rozmowy z kolejnymi au pairkami w tym tygodniu, a ja tak bardzo przejmowalam sie jak mialabym im powiedziec, ze chcialabym poczekac na jeszcze inne rodzinki na moim profilu,
-okazalo sie ze host dad ma kuzyna o takim samym nazwisku jak moje, ktory mieszka 10 minut drogi od mojego miasta. Musze to sprawdzic! :) oprocz tego rodzinka fajnie rozluznila atmosfere opowiadajac mi o tym na samym poczatku.

Oprocz tego wszystkiego, oczywiscie zadali podstawowe pytanie czy mam chlopaka. Widac, ze kontaktowali sie z innymi host families :)

Tak więc czekam, aż odezwą się z odpowiedziami na niektóre moje pytania i co chwilę sprawdzam czy nie mam może jakiejś innej rodzinki, żeby móc ich porównać.

Chciałabym też poprosić wszystkie maturzystki które planują swój wyjazd po maturze i studentki, ktore biora dziekanke albo koncza akurat wtedy studia (czerwiec-sierpien) zeby odezwaly sie w komentarzu albo napisaly email, zawsze latwiej przygotowywac sie do wyjazdu i planowac date orientation, kiedy ma sie swiadomosc, ze ktos kogo chociaz troche znamy leci razem z nami :)

czwartek, 2 stycznia 2014

Jak obiecałam "suweniry"

Stresując się przed dzisiejszym Skype z rodzinką numer #1, przypomniałam sobie o moich nagrodach za konkursy i uznałam, że wam je pokażę.
Zacznę od bluzy, którą bardzo ciężko było pokazać na zdjęciu, ale bardzo ją kocham i oszczędzam z zamiarem założenia do samolotu, bo jest taaak wygodna <3.


A teraz mój mniejszy skarb, ale tak samo przesłodki:





A teraz idę się dalej stresować rozmową. Szczerze mówiąc malutkie dziecko (czyli takie nad którym rozpływam się jak ide na ulicy), 30 minut do New York i wszystko robione powoli, bez spieszenia się typu "Boże dzieciaki spóźnią się do szkoły" zaczynają mnie bardzo przekonywać do tej rodzinki. A oprócz tego Host Mom jest świetna i dobrze mi się czyta to co do mnie pisze.

xoxo