czwartek, 13 lutego 2014

Visa, visa!

No czeeeść au pairki! Dzisiaj piszę do was już z lekkim sercem - wszystko oprócz prezentów mam już załatwione i nie mam się czym martwić :D byłam dzisiaj w Płocku odebrać mój paszport razem z wizą i szczerze mówiąc? Zdziwiłam się! Zawsze widziałam tylko ten ładny obrazek ze zdjęciem, a tutaj takie zdziwienie, bo z mojego bezcennego paszportu wystają kartki A4.. Jakoś dziwnie w niego wczepione. Ale nic! Najwyraźniej tak ma być :< to ten formularz DS-2019 i SEVIS, z tego co kojarzę :) Zaskoczył mnie też napis, że ta wiza nie pozwala na bezwzględny wjazd do USA, jedynie urzędnik na granicy może mnie wpuścić lub nie! Ale chyba au pairek się to nie tyczy..
Oczywiści korzystając z okazji, zobaczyłam tani kurs dolara - 3.10 zł! Mówie sobie, że w sumie i tak będę musiała wymienić, a może zacząć rosnąć później! No i w ten sposób kupiłam sobie dolary i mogę podziwiać słynny napis "In god we trust" :D
Płock zadziałał na mnie też dziwnie pod względem zakupów i coś się stało z moim oszczędzaniem :< kupiłam sobie takie buty, które "chodziły" za mną od tygodnia :D ale chyba nie żałuje, a to dobrze :D
Wykorzystałam sobie też ostatnie możliwe wolne przed wyjazdem, bo matura to bardzo nie-wolny czas i pojechałam sobie do Trójmiasta. Odpoczęłam, a teraz muszę na nowo zacząć się uczyć :) Mam też w planach odwiedzić w majówkę swoją ukochaną ciocię, więc już widzę moją naukę :D
Moja dwuletnia dziewczynka rozpoznaje mnie już na zdjęciach i mówi "Aga" pokazując palcem, a mały roczny ostatnio napisał coś do mnie z Ipada hostki, nie mogę się doczekać kiedy je zobacze <3
Teraz kilka zdjęć, które powodują że się uśmiecham i lecę się uczyć :)

xoxo




spróbujcie przeczytać to na żółtym tle!

sobota, 8 lutego 2014

Visa granted!

Cześć wszystkim :D W środę 5 lutego miałam wizytę w konsulacie USA w Warszawie. Już na początku zaskoczyła mnie kolejka na zimnie (na szczęście niezbyt zimnym.. zimnie :D), przede mną były nawet osoby umówione na 10, a nie na 9.30 jak ja (a była jakoś 8.55 jak tam doszłam), ale było kilka miłych pań, z którymi rozmawiałam (wszystkie dostały wizę :D) więc jakoś to poszło.
Już na początku stało kilka ochroniarzy czy innych takich i wyciągali od razu rękę po telefon. Dostałam numerek, musiałam zdjąć kurtkę, dać paszport wraz z dokumentami i przejśc przez bramkę. Niestety zapiszczało, ale nie spodziewałam się niczego innego, a to wisiorek, a to pieniądze w kieszeni, a to metal na butach. No i bardzo miły pan sprawdził mnie takim urządzeniem jak pałka policyjna (:D) i zapiszczało w miejscu, gdzie miałam pieniądze, huhu! Wyjęłam, sprawdził jeszcze raz, nie zapiszczało i dostałam z powrotem kurtke, paszport i wszystkie dokumenty, mój cały skarb tego dnia :D Później musiałam znowu wyjść na zewnątrz (oczywiście nie chciało mi się założyć kurtki, bo po co) i trafiłam do drugiego budynku. Tam zeszłam na dół, powiesiłam  kurtkę i stanęłam w kolejce do rejestracji. Oczywiście, jak prawie każdy w kolejce, byłam pewna że stoję JUŻ w kolejce do konsula :D a tu taki żarcik, to tylko rejestracja! Bardzo miła pani nie ogarnęła, że mogę starać się o wizę nawet 4 miesiące przed wylotem, więc musiała coś sprawdzić, co dało mi kilka minut dodatkowego czekania. Dostałam numerek A106, zupełnie taki jak dostaje się na poczcie i kartki z moimi prawami w Ameryce. Przeszłam na drugą część sali i zaczęłam się w nią wczytywać, jak to radziły inne au pairki, ale nie zdążyłam przeczytać wszystkiego, tam było 10 stron A4!
Byłam pewna jeszcze tego samego dnia rano, że wolałabym trafić do pana konsula, ale jedyny który był, zdążył nie udzielić wizy jednemu panu, co od razu sprawiło, że powtarzałam w głowie jak mantrę, że jednak nie chce pana konsula, chce panią :D i na szczęście udało mi się, trafiłam do miłej pani mówiącej co drugie słowo "ammm", która spytała mnie o ilość dzieci, wiek dzieci, moje doświadczenie w opiece nad dziećmi, numer alarmowy w US a później "czy zna pani swoje prawa w USA?", a ja z szerokim uśmiechem, że taaak. Kazała mi powiedzieć co zapamiętałam, pierwsze co mi przyszło na myśl, to że mam prawo do zapłaty za swoją pracę. Spytała jeszcze czy rodzina ma prawo wziąć ode mnie praszport, ale to akurat zdążyłam wyczytać. Odpowiedziałam, że nie, a ona uśmiechnęła się, rzuciła mój paszport razem z dokumentami na kupkę innych paszportów oczekujących na wklejenie wizy i powiedziała, że dostanę mój paszport z wizą w ciągu kilku dni :D
I takim cudem ostatnia oficjalna rzecz związana ze sprawami wyjazdu została wykonana. Teraz tylko prezenty, pakowanie iiii bilet na samolot :D no i matura :( do której muszę się wreszcie zacząć porządnie przygotowywać, zdecydowanie.
Pomysły na prezenty już są, teraz czas je kupić :D

xoxo

sobota, 1 lutego 2014

Pomiędzy matchem a wizą!

Tak więc wreszcie mam czas, żeby napisać wam coś, o czym rzadko kto pisze :)
#. Pierwsza rzecz jaka dzieje się po matchu to wypełnienie pre-departure project. Z tego co wiem, nie trzeba go wypełniać, ale ja miałam akurat czas i cieszę się, że wypełniłam to co tam było. Można też przećwiczyć słówka typu wózek, smoczek itp. i może być to bardzo pomocne przed wyjazdem :)
#. Mamy też kilka kolejnych rzeczy do przeczytania na stronce i musimy zaznaczyć, że to zrobiliśmy. Znowu sprawy jak przygotować się do wylotu, trochę o Orientation i o życiu w USA. Wydaje mi się, że było też coś o ubezpieczeniu.
#. Później zaczyna się oczekiwanie na DHL z dokumentami koniecznymi do wypełnienia wniosku o wizę, która powinien dojść w ciągu 10 dni roboczych. Ja niestety musiałam iść do siedziby DHLu bo kurier nie zastał nikogo w domu :)
#. W paczce jest numer SEVIS i dokument DS-1900 (jeśli tak to szło) :) nie wiem jak inne au pairki, ale na mnie zrobił wrażenie głupi własnoręczny podpis napisany niebieskim długopisem na dokumencie :) taki namacalny dowód, że rzeczywiście jedziemy! :), jest tam też tzw. list zapraszający od rodziny i kartka, którą można wysłać do APiA żeby opowiedzieć im o swoim roku w US :)
#. Wypełnianie wniosku o wize - rzeczywiście ciężka praca :D mi zajęło to 2 godziny, chociaż myślałam, że pójdzie szybciej! Mam takie dwie podpowiedzi których sama szukałam: osoba, która płaci za wyjazd, tam należy podać dane host mum albo host dad :) co tam jeszcze było jeśli chodzi o moje problemy.. większość opisane jest na dwóch kartkach od agencji. Ale było jeszcze - dane kontaktowe w USA. Tam można wpisać imię i nazwisko osoby z DS form albo nazwę organizacji (AIFS Au Pair in America) i adres biura w USA, który też jest na DS :) a relationship to you - other :)

To takie moje kilka informacji, których nigdzie nigdy nie widziałam i nie mogłam znaleźć. Jakby któraś z was znała kogoś kto wyjeżdża 2 czerwca to baardzo prosze o kontakt :)

xoxo